„Prędko, prędko baśń się baje...” jak to powiada jedna bardzo zacna bajka i nawet ma sens (wcale nie ten zasadniczy). „Baśń się baje, czas ucieka...” i cholera życie zmyka. Kiedyś twierdziłam, że nie mam czasu. Odszczekuje! Dobra, pisze te swoje opowieści gdzieś po zeszytach, między wykładami i pod poduszką notuję co się tam tylko w umyśle wykluje pomiędzy „dystymią” a „implantem ślimakowym”, ale nie ma kiedy tego zapisać w formie elektronicznej. Ja wiem, że papier ma dusze i z całą perfidią to wykorzystuję, tyle że nie da się czytać mojego bazgrolenia ot tak na żywca. Za dużo skrótów. Postanawiam poprawę i coś postaram się wykombinować, bo zarzuty, że ponoć odstawiłam pisanie w krzaki jest bezzasadna. Po prostu nie umiem się rozdwoić, a doba trwa za krótko (wiem, potem wysiadam i kopcę panewkami w umyśle). Ale nie w tym rzecz.
Kiedyś ks. Jan Twardowski określał się jako ten od „głupich dzieci” w wierszu „Do moich uczniów”. W tym biegu czasem warto zanurzyć się w ten świat i spróbować go zrozumieć, czy choćby dotknąć. Niedawno miałam okazje obejrzeć film "Jak motyl". Miał być podkładką do metody komunikacji Blissa, ale wyrażał coś innego: dramat człowieka niepełnosprawnego fizycznie, a długo uważanego także za intelektualnie. Zamiast ciągle patrzeć na siebie i podbudowywać swoje "ja", czasami warto zapomnieć o nim i spojrzeć na "ty". Zazwyczaj na widok osoby w jakikolwiek sposób upośledzonej włącza sie nam lampka z serii: nie podchodzić, nienormalny, debil, etc. Pozory mylą... Ciepło, otwartość, to nam da nawet osoba autystyczna, tylko na swój sposób. Tego nie da sie wyjaśnić, film trwa tylko 20 minut, a siedzi sobie grzecznie tutaj
Czas adwentu, może by tak troszkę pomyśleć?
- 2012-12-19 12:25
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz