– O czym tak gadasz?
– O matematyce.
– Oj, chyba nie. Masz zbyt zadowoloną minę, jakbyś miał gadać o matmie.
– Więc to jest wzór na siłę…
– W języku polskim nie zaczyna się zdania od „więc”.
– … to jest wzór na siłę, więc…
(przekształcanie wzorów)
– Co pani taka wściekła? Kartkówkę od razu?
– To, że gówniarz wstrętny nie wypisuje argumentów!
(modły przy tablicy z okazji działań na zbiorach)
– Za co dostałem przez łeb?
– Bo twoja mózgownica nie zawiera wzorów na logarytmy!
– Czyli (-1) jest dla ciebie liczbą naturalną?
– No tak.
– A widziałeś kiedyś (-1) człowieka? No chyba że mówisz o sobie.
„Przestanę reagować na przem pani, przem panią. Jeśli już, to albo pani profesor, a dla uparciuchów pani magister.”
(„Ja wiedzieć, języka polska być bardzo trudna!”, geograf)
„Jak wstanę i podejdę, to wióry polecą.”
„Chyba cię zniszczę.”
„Igor, gówniarzu jeden, co to jest funkcja?”
„Może ja jednak zetrę te herezje z tablicy…”
(Logarytmy w wydaniu mojej klasy)
„Marcinku, moja ty skarbonko.”
(żeby nie mówić skarbie)
„Ksiądz kazania dwa razy nie powtarza, ja też.”
„Bzdura totalna!”
„Jak chłop krowie na rowie.”
(o przekształcaniu wzorów)
„Biedny diabeł, bo duszy nie ma.”
„Będą wióry i włosy leciały!”
(o czuprynie i gadulstwie kolegi)
- 2009-06-29 08:54
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz