Archiwum bloga

sobota, 31 marca 2018

Coś się musiało skończyć, żeby coś mogło się zacząć...

Wreszcie! Słodkie, błogie lenistwo. Po całym roku ciężkiej pracy, doczekałam się tej chwili: odbiór świadectwa, uścisk dłoni p. dyrektor oraz Pana Profesora (mojego wychowawcy), ostatnia fotografia z klasą i... żegnaj gimnazjum. No właśnie. Trzy latka poszły jak z bicza strzelił. A ledwo co, z duszą na ramieniu wkraczało się w progi nowej szkoły. Wszystko było obce, nawet koleżanka z ławki była jakaś inna. Po jakimś czasie człowiek zdążył się oswoić z nową sytuacją, ale... ze mną jest jak z kotem. Przyzwyczajam się do ludzi i miejsc. Bo przecież trzeba mieć swój kącik, w którym można się zaszyć, "bezpiecznie" przepisać pracę domową z matmy, powróżyć koleżance z kart (zawsze wpuszczałam ją w kanał), czy po prostu usiąść sobie i odpocząć od zgiełku korytarza. I w gimnazjum udało się. Był "stryszek", tam nigdy żaden nauczyciel nie zaglądał (no chyba że Batman, ale to była ostateczność), "piwniczka" idealna kryjówka przed ludźmi, "cieplarnia" lub, jak kto woli "zakątek", w którym zacinało się w karty i grało się w butelkę. Do tego ostatniego często zaglądało ciało pedagogiczne, ale nigdy z tego powodu nie mieliśmy nieprzyjemności. Ba! Pamiętam jak niektórzy chcieli z nami zagrać, jednak po zastanowieniu rezygnowali. O tych wszystkich klasowych wybrykach można by pisać i pisać. Były chwile radosne, np. Indie w polskim wydaniu, straszne czyli kronika kryminalna i smutne, odejście naszej Wychowawczyni ze szkoły (w dodatku w 3 klasie, pod koniec I semestru).
Teraz rzut na głęboką wodę. Wybór liceum. Kombinowało się, gdzie się pójdzie, marzyło się o tej jedynej, wspaniałej szkole średniej... I nadszedł czas rekrutacji i tych pierońskich decyzji: gdzie złożyć papiery. "Mierz siły na zamiary, nie zamiar według sił." Fragment hymnu gimnazjum.
Papierki poszły. Zmieniam swoje środowisko, czyli otaczający mnie świat i ludzie, tylko kolej pozostanie ta sama, niezmieniona (jedyna przemiana, to codzienne dojazdy). Czas pokaże, co z tego wszystkiego wyniknie...

2008-07-03 22:30

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz