Archiwum bloga

sobota, 31 marca 2018

Cukierków ;)


   Bić nie będę, tłuc nie będę, ale… No kto daje po syrenach w stacji?! Dokładniej rzecz biorąc na WWO. Jak dostanę tę zarazę z EP09-030 to nie wiem co zrobię. Dobra, wiem, miłośniczka to ewenement na całkiem sporą skalę, jednak o mało zawału nie dostałam. Tak czy owak radość nieprzeciętna, bo pół dworca podskoczyło, bo niby czemu mechanik trąbi, przecież nikt za linię nie wylazł. Pozostaje ta dzika satysfakcja ;) Ostatnim czasem dziwnie się czuję, ludzie się jakoś inaczej patrzą. Czemu? No bo ten no... Buty czarne, spodnie czarne (kantów ino brakuje), kurtka taka jakaś w odcieniu dość specyficznego granatu i torba na ramieniu. Wyładowana na full zaznaczam. Ba! Jak się człowiek pokaże w takim stroju na dworcu… Jak tak dalej pójdzie, to za kierowniczkę będę robić :D
   Po niedzielnej kałabani z deka boję się wracać kiblem. Bo że niby niebezpiecznie? W sardynkarni przyrządzanej po konduktorsku jest to wręcz niemożliwe. Chodzi o stan torów. Z całym szacunkiem, ale żeby śruby szlag trafił? I się skierniewiak wykoleił. Ludzie po torach na Włochy (kaszana  w 5 kilometrze), niecałą godzinę wcześniej mniej przyjemna historia. Jeśli na radiu słyszy się , że pociąg już ma ruszać, a nastawnia zabrania bo prokurator jedzie. Chyba wiadomo co się stało. Oddać duszę człowieka Najwyższemu… Niepotrzebna historia, bo najprawdopodobniej po pijaku wylazł z krzaków wprost na sztrekę. Ech…
   Dzisiaj z rana wydarzyła się weselsza historia. Otóż w słynnej „kanarówie” jedzie sobie młody obywatel na oko miesięcy 9. Kierownik kręci się po bagażowym, a szkrab wciąż filuje za nim. Zazwyczaj maluchy z lekkim strachem reagują na gromkie „Odjazd!”, a ten nie. Jeszcze się śmieje. Kierpoć do sprawdzania biletów. Okazało się, iż mały powinien posiadać „bilet zerowy”. Babcia z mamą nieco zdziwione, bo nikt im na to uwagi nie zwracał. Ale co tam. Na kilka minut florek zniknął. Po chwili wraca i coś pyka na „kasie”. Zaraz potem roześmiany wręcza, a raczej wkłada do wózka bilet. Naród w „kanarówie” roześmiany od ucha do ucha, a dziecko szczęśliwe, bo dostało taki fajny żółty papierek. Dla takich scen warto jeździć koleją ;) Zawsze to z rana humor się poprawi, a potem w szkółce odśpiewają gromko to i owo…
   Teraz po zmianie czasu można rozpocząć naukę robienia nocnych zdjęć. Ja wiem, z kompaktu zbyt wiele się nie wykrzesa, ale zawsze coś. Tu się pochwalę pewną opinią, wygłoszoną przez fowistę z 10-letnim doświadczeniem. Jak to stwierdził kiedyś Jacbull, dać mi lepszy aparat, z deczka podszkolić, a foty będą jak marzenie. I tego się trzymam. Pieniądze zbieram i jak już kupować, to najlepiej lustrzankę. Ale na razie jeszcze trzeba na prawo jazdy ;) Poczekam sobie nieco, ale jak się uprę, to po maturze wio za kółko. Dobra, mnie tam bardziej ciągnie na 1435mm, ale po szosach też trzeba umieć śmigać.

  • 2009-10-27 18:42

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz