Archiwum bloga

sobota, 31 marca 2018

Ty zgago pierońska, modernizacjo zakichana!

 Była filozofia, czas na rzeczywistość. Jak gdaczyć, to gdaczyć, nie mam zamiaru się w tej materii ograniczać z przyczyn naturalnych i obiektywnych, gdyż nie jedna dusza podziela moją opinię na temat tej pierońskiej modernizacji. Dotarła zmora nieczysta i w mój kawałek czasoprzestrzeni, mąci przeokropnie, nerwy psuje aż niemiło. Ostatnimi czasy nawet czarny humor szlag trafił. Bywają dni, że już – już chcemy otwierać szampana i fetować dzień bez utrudnień, ale jak to bywa, wieczorem zawsze coś się musi rypnąć. Ale od Adama i Ewy.
   Mamy dwa układy – podmiejski (4 i 3) oraz dalekobieżny (1 i 2). Od tego musowo rozpocząć. Ceregiele zaczęły się od remontu „jedynki”. Rozbebeszyli, zerwali tor aż po świętą ziemię, przekopali, rychtowali, kombinowali, dawali do wiwatu i tak dobre kilka miesięcy się certolili. Jako że jednotor, wpuszczali część składów na układ podmiejski. Zaczęło się gderanie, a że się opóźniają osobowe, a że przelatuje przez peron na pełnej mocy, a że nie widać, a że to, a że tamto. Ile było tłumaczenia, ile gadania o nieprzekraczaniu magicznej żółtej linii, słuchaniu zarówno megafonów jak i patrzenia dalej niż na ekranik telefonu, bo inaczej zdmuchnie cię pod koła baranku i nie będzie czego zbierać (zadziałał dopiero argument, że w peronach jest przysłowiowe sto, doraźnych brak). Uch! Przeżyliśmy to, mimo kwadransowych opóźnień (zjazd z dalekiej na podmiejską, odkręcenie blokady i kilka innych pierduł). W przysłowiowym międzyczasie stawiano bramki do podwieszenia sieci trakcyjnej, co wiązało się z weekendowym ruchem po jednym torze. Postawili, wrócilim do normy. Kolejnym powodem do nerwów są ekrany przy szlaku. Nosz kurdabalanc! Nie ma nic bardziej męczącego niż jednostajna, zielona ściana tuż przy oknie. Spacerniak, jak babcię kocham! To jak z jazdą na autostradzie, monotonia, monotonia i głowa sama się kiwa, aż nie zaśnie. Wiedenka zdążyła wrosnąć w koloryt okolicy. 170 to chyba wystarczający czas, aby kilka pokoleń przestało zauważać, że coś tam jeździ, coś tam trąbi. Kasa leci, ja szaleję. Po tym, jak zobaczyłam Jesionkę (takie sioło za Dżyrandolem w stronę Skier, ostatnie z ziemnymi peronami po trasie) obwarowaną tym tałatajstwem, doszłam do wniosku - świat się kończy, na czas podróży środki nasenne i broń Boże nie patrzeć w okno, bo się zdołuję spacerniakiem. Upłynęło nieco wody w rzece Utracie, ZTM i KM szumnie ogłosiły: od 22 maja jeździcie po jednym torze. Tradycyjnie obsuwa wyniosła kilka dni, bo pajęczaki (panowie energetycy znaczy się) z czymś tam nie zdążyli. Plan ambitny mają, bo podwieszenie nowej sieci trakcyjnej i fizyczna likwidacja starych słupów. Tor nr 3 wyłączono z ruchu. I się kurna rozkręciło na dobre... 
- Ile k##wa można stać pod Włochami?!
- J###ć PKP!!!
   Zaczyna się niewinnie od dyskoteki na semaforach. Pokazuje to jakieś dzikie węże, nie wiadomo po cholerę i co znowu nawaliło. Raz czy dwa się pokaże i zniknie. Ziarno zostało zasiane. Ale z czasem…
- Gdzie ten cholerny pociąg?!
- Pociąg osobowy z Grodziska Mazowieckiego do Warszawy Wschodniej przybędzie z opóźnieniem około dwudziestu minut!
- Pi*****na kolej! Znowu coś się zj****o!
   To tylko próbka tekstów przemieszana z komunikatami megafonowymi. 
   I tak mogłabym mnożyć i mnożyć, i mnożyć, i mnożyć... Jednotor jest równoznaczny ze świętym przestrzeganiem rozkładu, pilnowaniem czasu oraz stawaniem na rzęsach w celu utrzymania przepustowości. Dobrze, że jedynkę daleką wreszcie zrobili, to chociaż do Mafiozowa jest święty spokój. I wszystko by się wzorowo zgrało, dośpiewało, gdyby nie urządzenia sterowania ruchem. Nie ma dnia, żeby coś nie padło. A przez radio, niczym mantra płynie stała gadka ze zmiennymi częściami:
- Rozkaz pisemny "S" dla pociągu.... działka [i tu jej nr w zależności od poziomu burdelu]...
   Na chaos składają się stałe części, rozumiane pod zdechłą samoczynną blokadą liniową (lub mecyjom jej podobnym), telefoniczne zapowiadanie pociągów, wypuszczanie czegokolwiek w odstępie co kwadrans, ciągłym dyktowaniem rozkazów, warunkami atmosferycznymi, a także licho raczy wiedzieć co jeszcze. Rozkład jest napięty jako ten postronek, na którym uwiązany jest rozjuszony byk, no ale. Najczęściej kończy się to następującą sytuacją (zaznaczam, że nie było dnia bez kaprysów srk): od dwudziestu minut kwitnie osobowy do Grodziska pod semaforem we Włochach, bo z przeciwka nie przyjechały jeszcze Skierniewice, gdyż padła blokada i musiały poczekać swoje, aż do posterunku dotrze SKM do Otwocka. Oczadzieć idzie. Gdy te dwa padalce przejadą, dopiero wtedy można wjechać na czwórkę i też z podyktowanym rozkazem. Chyba dalej tłumaczyć nie muszę. Ilekroć któreś z nas opublikuje informacje o utrudnieniach, zawsze się zastanawiamy, kiedy polecą pierwsze gromy. Magia kolei... Czekamy cierpliwie na przewieszanie sieci na czwórce podmiejskiej. Promyczkiem nadziei jest ZS1 (dla mieszkańców Mafiozowa) oraz pociągi przyspieszone, które zjeżdżają na układ dalekobieżny i od Bździnowa zatrzymują się dopiero na Zachodniej. Wszystko to uzupełnia KolMazowa komunikacja zastępcza. Kolejka WKD jak zawsze pełni honory najznamienitszego koła ratunkowego. W sumie nie pamiętam, kiedy ostatnio normalnie wracałam do domu, bez stania w polu lub latania za autobusem. Moderno, giździe pierunowy...
   W tym wszystkim jeszcze muszę naukowo działać. Bogowie! Chce wakacji i świętego spokoju!!!

  • 2014-06-10 23:24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz