Archiwum bloga

sobota, 31 marca 2018

Tworki City

 Jak zasunęła szalem, tak od razu pomalowała świat jaśniejszymi kolorami. Mostek na Utracie już nie straszy, za to mrówki (EN97) szpecą mi krajobraz. Farba ląduje na suficie, coś szepce do ucha. Woła... Znowu Rp1 na przejeździe. Dzwony z przyszpitalnego kościoła wyznaczają godziny kolejnymi uderzeniami serca. Świat się kręci, ale może by tak beze mnie?
   Zabrzmiało dziwnie? To taki mały wstęp, a raczej zapis obserwacji z zajęć przeprowadzonych w szalenie ciekawym miejscu - szpitalu Tworkowskim. Psychika też narząd i podlega leczeniu, tylko że rządzi się swoimi prawami. Ale, nie czas na filozoficzne rozważania. Jedna z naszych prowadzących ma pod swoją kuratelą warsztaty arteterapeutyczne w tejże placówce. W skrócie, poprzez sztukę ludzie mają łatwiejszą drogę do polepszenia swego stanu. Jeden z pacjentów stwierdził, że „z nieplastyka nie zrobi się artysty”. Chwilę później okazało się, że nie ma to nic do rzeczy w tej robocie. A jak sprawa się miała...
   Gdy gruchnęła wieść, że jedziemy do Tworek lud się ucieszył. Pojawiło się małe ale. Dojazd. Tradycji stało się zadość, ogarnięcie przez naród pobożny graniczyło z cudem. Instrukcja obsługi dla jadących od strony Warszawy była długa i liczyła jakieś 12 punktów. Reszta, czyli strona podkowiańska jedno krótkie zdanie: liczę, żeśta dzieci obeznane z EKaDuszką. Chyba moje nauki nie poszły w  las, bo nikt się po drodze nie zabił i gromada dotarła szczęśliwie. Sama wpadłam na miejsce jako ostatnia, taszcząc za sobą tone brystoli. Po drodze nie obeszło się bez posyłanych telepatycznie czułości w  stronę EN94, która prezentowała swe kształty na nasypie tuż nad Utratą. 
   Zadanie było proste jak drut, a za razem wymagało uruchomienia prywatnego szmyrgla, który w pracy z ludźmi często się przydaje. Podzielili nas na dwie grupy. Temat: ja i mój ból. Teraz pytanie, jak się za to zabrać? Tym bardziej, że pacjent psychiatryczny może być trudny w kontakcie. Rozwiązanie przyszło samo pod postacią otwartości i empatii. Każdy z nas pracował z jedną osobą. Wychodziliśmy przed budynek, aby na brystolu odrysować cień człowieka w pozie, jaką przyjmuje, gdy pojawia się ból. Dalej obrysowywaliśmy kształt kolorem, a reszta należała do naszego podopiecznego. Barwy, aura, siła, pulsowanie, odrzucenie, wszystko to pojawiało się w pracach. Każdy malunek był dokładnie omawiany. I co najważniejsze w tym działaniu? Człowiek poznaje samego siebie, mierzy się z tym, co go męczy, wyrzuca z siebie swoje obawy, ma szansę otworzyć się przed drugim człowiekiem.... Tak, nie trzeba mieć talentu, żeby działać.
   Później ferajna zabrała się za wygłupy na scenie "Pałacyku". Za zasłonę służył ogromny ekran, który w genialny sposób posłużył nam za scenografię do improwizowanego teatru cieni. Oczywiście zaraz młodzież zaczęła popuszczać wodzę fantazji i nagle na stole pojawiły się dwie modelki, a artystka z niewidzialnym pędzlem w zębach próbowała uchwycić obie niewiasty. Czysta poezja... Jak się później okazało, nasza kreatywność i radość pozwoliły coś wydobyć z pacjentów. Nie dość, że prosili, abyśmy raz jeszcze przeprowadzili zajęcia, to w dodatku nie należeli oni do najłatwiejszych przypadków. Przysłowiowy rzut na głęboką wodę. Test zdany na 5.
   Pogoda dopisywała, więc i żarty szły pełną parą. No właśnie... Byłam przekonana, że pojedziemy starą kolejką, bo ledwo kwadrans wcześniej poszła planowa mrówka. Niestety, nadzieja matką głupich. Pojawiła się ta zmora nieczysta, szkoda ze nie rypła do Utraty. Na moje nieszczęście mostek został wyrychtowany, więc prawdopodobieństwo, żeby się zwaliła do rzeki było równe zeru. Oczywiście zajęliśmy miejsca i dawaj na głosy opowiadać kawały, stroić miny i ogólnie udowadniać, że faktycznie wracamy z Tworek :D Wreszcie ktoś zakminił, ze mamy monitoring... Co zrobiła "dzieciarnia"? A do kamerki zaczęła machać i wołać. Tak, od razu widać skąd żeśmy sie urwali. Część ulotniła się, a mi przyszło dojechać z koleżankami do Śródmieścia. Uchachane, rzucamy spojrzenie na maszynistę. Ten na nasz widok wykonał klasyczny facepalm, z miną "co za Tworki".
   Gdyby nie odrobina szaleństwa, wszyscy byśmy powariowali ;)

  • 2013-04-24 21:58

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz