Archiwum bloga

sobota, 31 marca 2018

Ukochana klasa :/

Do licha ciężkiego, znowu czuje się jak jakiś wafel. Czarna robota zawsze mi przypada psia krew! Co tym razem?! Prezentacja klasy. Miesiąc na to mieliśmy. Były wielkie idee, nakręcimy film, zrobimy mega sesję zdjęciową... Figa z makiem i tyle. Skończyło się na tym, że w piątek na ostatniej lekcji usiedliśmy z wychowawczynią, przekopaliśmy moje zdjęcia (mam ten durny zwyczaj focić ludzi z ukrycia) i wybraliśmy to i owo. Oczywiście nikt nie ruszył swojej szanownej, wszyscy tylko gadali, co by tu można w tej prezentacji zrobić... Całą niedzielę siedziałam i przeklinałam, oberwało się niewinnym. W sumie pomogły mi dwie osoby. Jedna dosłała zdjęcia z grona, druga zajęła się techniczną obróbką typu przejścia między slajdami. Późnym wieczorem skończyłyśmy to. Na drugi dzień na auli każda klasa przedstawia siebie. Jedna z równoległych zrobiła prawdziwą zabawę na całą godzinę z nauczycielami i wyborami miss i mistera, np w kategorii chaos. Jedni robili przedstawienia, inni porządne prezentacje... Był pomysł żeby tego nie pokazywać, ale nasza gospodyni wręcz zmusiła mnie do pokazania swojej roboty. Komentowałam na gorąco... Podobno wyszło cudo. Wkurza mnie jedno. Najpierw się mówi, rozwija perspektywy, a potem brakuje rąk do pracy. Co najlepsze, ludek narzekał strasznie, że można byłoby zrobić to, a tamto... Do ciężkiej kurczy nędzy! Zamiast teraz gadać, to było zakasać rękawy i zacząć robić. Ech... Wszyscy mądrzy w pysku, a jak co do czego, to nie ma komu robić. Mam nadzieję, że kiedyś zwróci im się ta totalna deozrganizacja z nawiązką.

  • 2009-12-15 13:34

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz